Siła narodu – O zbudowanie siły narodowej między Rosją a Niemcami   co mieli nam do powiedzenia  Brzozowski, Dmowski, Doboszyński, Malatyński, Rybarski i Stachniuk 
15594
portfolio_page-template-default,single,single-portfolio_page,postid-15594,bridge-core-1.0.6,ajax_fade,page_not_loaded,,vertical_menu_enabled,qode-theme-ver-18.2,qode-theme-bridge,disabled_footer_bottom,qode_header_in_grid,wpb-js-composer js-comp-ver-6.10.0,vc_responsive

Siła narodu – O zbudowanie siły narodowej między Rosją a Niemcami   co mieli nam do powiedzenia  Brzozowski, Dmowski, Doboszyński, Malatyński, Rybarski i Stachniuk 

 

                                           

                         

O zbudowanie siły narodowej między Rosją a Niemcami  

co mieli nam do powiedzenia  Brzozowski, Dmowski, Doboszyński, Malatyński, Rybarski i Stachniuk   

 

Podejmując powyższy temat zaczniemy od myśli Stanisława Brzozowskiego. Co prawda w okresie międzywojennym nie zaprzątał on szczególnej uwagi ideologów i publicystów obozu narodowego  to jednak już w latach wojny stał się obiektem zainteresowania przynajmniej w obrębie niektórych frakcji polskiego nacjonalizmu. Odkryto go w Konfederacji Narodu, gdzie pod wpływem przynajmniej niektórych jego myśli byli Andrzej Trzebiński czy Włodzimierz Pietrzak.  Liczącą się próbę umiejscowienia autora Legendy Młodej Polski w nurcie polskiej myśli ideologicznej podjął jeszcze w latach II Rzeczypospolitej człowiek nauki Bogdan Suchodolski w książce Stanisław Brzozowski – rozwój ideologii. Nas będzie tutaj interesować tylko ten jego etap rozwojowy, który w wymienionej właśnie książce nosi nazwę nacjonalizmu proletariackiego. Wówczas to Brzozowski napisał  Legendę Młodej Polski, Idee i Głosy wśród nocy. Autorowi tych dzieł poświęcono jeszcze wiele publikacji naukowych i publicystycznych dotyczących całokształtu lub tylko fragmentów jego działalności pisarskiej. Jednak wymienione wyżej są jak można sądzić najbardziej interesujące szczególnie z pozycji narodowych. Pozwalają one bowiem określić miejsce autora w paśmie refleksji nad polskim narodem i mechanizmami leżącymi u podstaw jego historycznej drogi, przynajmniej w okresie nowożytnym. Można powiedzieć, że stanowią próbę przeciwstawienia się  typowo tradycjonalistycznemu pojmowaniu tejże historii wygłaszając wiele sądów i haseł brzmiących rewizjonistycznie w odniesieniu do zjawisk przeszkadzających w rozwinięciu skrzydeł przez Polskę i Polaków. 

Bardzo charakterystyczny jest taki oto osąd  wygłoszony przez Brzozowskiego na kartkach jego Idei…Czytamy tam: Kryterium form  życia duchowego istniejącego w danym narodzie, jest powodzenie dziejowe narodu, powodzenie które zależy od stopnia  mocy biologiczno-ekonomicznej, jaką naród ten zdoła rozwinąć. Wzmożenie więc siły biologiczno-ekonomicznej, zdolności wytwórczej społeczeństwa polskiego   jest jedynym (naszym) sprawdzianem.       

Ten niedługi cytat może już wystarczyć jako wskaźnik  ukazujący charakter myśli autora Legendy Młodej Polski na etapie nazwanym przez Suchodolskiego nacjonalizmem proletariackim. Charakter ten różnił się w sposób dość istotny od  ducha dorobku ideowego  młodych narodowców, którzy zaczęli rozwijać swoją ideologię poczynając od schyłku lat dwudziestych XX wieku.                                                                                                                                                                  

Zanim przejdziemy do dalszych wypowiedzi Brzozowskiego i ich komentowania trzeba jeszcze poświecić chwilę uwagi formie w jakiej wyrażał on swoje poglądy.  O jego myśli niejednokrotnie pisano z dużym uznaniem lokując go wśród pisarzy usiłujących przekształcić charakter  i świadomość narodu. Porównywano go do Norwida czy Wyspiańskiego oraz do innych wielkich postaci polskiej kultury i tradycji. Ale czy oznaczało to, że dostępność jego poglądów stała się naprawdę szeroka? Czy jego myśl zawierała  jakiś konkretny program do działania? 

Jeden z międzywojennych polskich intelektualistów  Ludwik Fryde, który początkowo był pod dużym wpływem myśli autora Legendy  po pewnym czasie zmienił zdanie stawiając pytanie –  w jakim stopniu jego pisma mogą stać się źródłem ożywczych  prawd dla współczesnego pokolenia? Odpowiadając na tą kwestię konkludował:

Pisma Brzozowskiego budziły niepokój, głód światopoglądowy, nie zaspakajając go. Legenda porywa czytelnika patosem  swego stylu, rozpala go do wielkich nieokreślonych spraw i rozegzaltowanego, bezbronnego – opuszcza. Legenda nie wychowuje do męskiej dojrzałości intelektualnej. W jej stylu niewyczerpanie obfitym, zgorączkowanym w pościgu za fantomami, przebija się jakiś chorobliwy i zaraźliwy hedonizm intelektualny.

Fryde zaznaczał też, że współczesna młodzież nie będzie gustowała w podobnych emocjach intelektualnych, które nie kreślą jasnych granic niezbędnych do osiągania celów. Wydaje się, że i dzisiaj po około dziewięćdziesięciu latach od wygłoszenia powyższej opinii teksty Brzozowskiego spotykają się również u wielu z podobną rezerwą. Ale to jednak nie może oznaczać, że trzeba je odkładać na bok. Takie zachowanie byłoby wielkim nieporozumieniem. Brzozowski w fazie swojej działalności nazwanej przez Suchodolskiego nacjonalizmem proletariackim rzucał szereg stanowczych zdań, które jak komenda wskazywały linię marszu bez podawania odbiorcom  jakiejkolwiek „mapy drogowej”. Ten generalny kierunek jest nadal aktualny i jego realizacja, jak należy sądzić leży poza dyskusją. Wymaga on jednak stworzenia bardziej  wyrazistego planu działania, który już trzeba sporządzić samemu.  Brzozowski podsuwając czytelnikom  szereg sentencji wzywał do porzucenia  starych dróg, po których poruszały się ich myśli. Sugerował styl dynamiczny i ogólną aktywność przestrzegając przed skutkami ich deficytu u współczesnych sobie Polaków. 

Należymy do mordowanego narodu – pisał w Legendzie – i zabijają nas nieustannie, kaleczą nasza przyszłość, wydrzeć usiłują samą duszę:my nie mamy czasu. Prawda tylko prawda, jasna jak stal, błyszcząca w słońcu. Zarządźmy hurtową wysprzedaż starego rupiecia; ujrzmy to co jest: rzeczywistość naszą, zrzeszenie wszystkich sił polskich, walczących o przyszłość swą, pod strasznym uciskiem historii, która nie przygotowała narzędzi pracy, obciążyła nas nawyknieniami , nie mającymi nic wspólnego z zakonem pracy; wykuć musimy sami w sobie siłę. 

Jak czytamy w powyższym urywku tekstu Brzozowski atakuje całe połacie naszej tradycji zaprzeczając reprezentowanym przez nią przekazom rangi poważnych wartości. Sprowadza je do poziomu  rupieci wartych tylko usunięcia z masowego obiegu społecznego. Przestrzega przed złudzeniami transmitowanymi w obrębie etosu i obyczaju współczesnych sobie polskich elit zarzucając im operowanie nimi w sposób właściwie bezpłodny,  gdyż wytworzony w takich warunkach typ życiowy nie rozstrzyga jeszcze o jego panowaniu nad światem. Poucza, iż zwycięstwa moralne nabierają dopiero wtedy praktycznego znaczenia, stają się zwycięstwami dziejowymi poprzez stanowienie takiej lub innej siły stawiającej światu opór. Wskazuje, że samo zachowanie świadomości narodowej nie wystarcza. Konieczna jest Polska jako realna moc dziejowa. Droga do tego ma prowadzić poprzez rezygnację z mentalnych cech dotychczasowego polskiego inteligenta i stworzenie Polaka – człowieka najskuteczniej panującego nad siłami przyrody. Dlatego też w tekstach Brzozowskiego pojawia się wizja robotnika, który ma ukonkretniać walkę z przyrodą wiążąc jej żywioły w celu zmiany typu życia. Brzozowski traktuje go symbolicznie i nie zamierza uczynić z niego antagonistę innych warstw narodu. Ma on być wyrazem mocy zbiorowej narodu, która ma wymuszać liczenie się z nim przez świat zewnętrzny , mocy, której jak na razie brak. 

Autor Legendy dystansuje się od polskiej tradycji romantycznej, która stanowiła  jeszcze w jego czasach poważny składnik emocjonalnego napędu dla świadomej narodowo części społeczeństwa nie prowadząc jednak do wytworzenia niezbędnej  do istnienia siły. Poprzestawanie na takiej bazie duchowej Brzozowski uważa za bezpłodne i pozbawione uzasadnień z punktu widzenia warunków istniejących w początku XX wieku. Patriotyzm romantyczny uznaje za podtrzymywanie entuzjazmu ale wbrew samemu procesowi życia. 

           Dzisiaj – pisze – zadaniem naszym (jest przewartościowanie wartości  w tej dziedzinie) zespolenie Polski jako idei czynnej , jako mitu, z żywiołową bezpośrednią naturą życia i jego ekonomicznym celowym wytężeniem. Idea polski musi się stać czynnikiem życiowego potwierdzenia; inaczej patriotyzm świadomy będzie u nas zawsze połączony z osłabieniem bezpośredniej energii życiowej , pracować będzie przeciwko gnozie której służy.

                I dalej: 

                Dziś dopomina się stworzenia Polska jako zwycięska, panująca nad światem siła. 

                O cechach pożądanego typu kultury Brzozowski pisał co następuje:

                Psychika nowoczesnego człowieka stwarzającego własnym wysiłkiem kulturę materialną, utrzymującego się własną wolą na jej poziomie  jest jedyną pewną podstawą dla wszystkich innych naszych upodobań i wartości kulturalnych.

                 Wołanie o budowanie własnej siły jest u Brzozowskiego wszechobecne. Żyje się nie tym, co się myśli, nie bezsilną prawdą lecz tworzeniem siły. Słabość jako dobrowolny stan ducha  jest przez autora Legendy potępiany. Słabość jako ideał, bezżyciowość jako cel życia  – są wrogiem i przeszkodą.

I dalej:

Nie bezsilna wiara i nie cierpienie są drogą życia, lecz życie samo. Kto chce żyć ten musi wydobywać z siebie kształt życia zdolny stawić opór światu.

                                                                        (…)

Aby żyć samoistnie, dana grupa ludzka musi być zdolna sama przez się mocą własnego  swego życia – utrzymywać się na najwyższym poziomie techniczno-ekonomicznego rozwoju osiągniętego w danym momencie  przez człowieka, musi to twarde swoje wysilenie kochać.

Brzozowski krytykuje bardzo jednoznacznie  kulturę duchową polskiej inteligencji.

          Myśl nasza nie może być dziełem dobrowolnej degradacji. Nic mnie tak nie razi i nie boli, jak to lekceważenie, ta przedrwiwająca niechęć,  z jakimi spoglądają polskie, samoistne, swobodne, zatomizowane dusze na dzieło zbiorowego życia innych narodów.

          Uważa, iż: przysłaniająca taki stan rzeczy utopijna, mistyczna i radykalna retoryka panująca w kręgach współczesnej mu inteligencji wyrządza wielkie szkody.

Wskazuje także, że: żyjące nowoczesną kulturą społeczeństwo to dzieło twardej natężonej woli, to gwałt nad całą bierną, leniwą naszą naturą.

Ubolewa,  ponieważ jak jest przekonany:  Polska kulturalna psychika utraciła poczucie łączności tych wysiłków i kultura wydaje się jej jakimś stanem beztroskiego zawieszenia ponad żywiołem  i koniecznościami nieustannego pasowania się z nim.

             Brzozowski stale podnosi kwestię, że sama ukształtowana w dziejach psychika narodowa nie jest czynnikiem samowystarczalnym. Wymaga ona nieustannie tworzonej podbudowy , która dopiero staje się gwarantem skutecznego kształtowania życia. Tą podbudową jest praca i tworzenie nowych jakości poprzez opanowywanie sił przyrody. Dlatego uważa, co wielokrotnie podkreśla, że: każda myśl, która zakresu realnego poznania nie rozszerza, rzeczywistej energii biologicznej, ekonomicznej, politycznej nie pomnaża, jest kłamstwem i złudzeniem chociażby przyjmowała postać sentymentalnej czci dla narodowej tradycji.

    I właśnie cały europejski świat jest stworzony zgodnie z takimi regułami, 

zgodnie z biologiczną zaborczością, którą narzuca nowoczesna cywilizacja.

Brzozowski jak widać z cytowanych tu próbek jego wypowiedzi nie tworzy programu działania dla określonych organów narodowej polityki. Jest przekonany, co unaocznia na kartkach Legendy i innych prac, że niezbędna jest konsekwentna duchowa przebudowa całego narodu, która powinna wnieść nowe wartości, jako bezwarunkowo konieczne, bo odpowiadające mechanizmom rządzącym współczesnością.

Niezmiennie wyraża przekonanie, że kryterium form życia duchowego istniejącego w danym narodzie, jest powodzenie dziejowe narodu, powodzenie które zależy od stopnia mocy biologiczno-ekonomicznej, jaką naród ten zdoła rozwinąć. Wzmożenie więc siły biologiczno-ekonomicznej, zdolności wytwórczej społeczeństwa polskiego jest jedynym(naszym) sprawdzianem.

Ubolewa, że:

Polska tradycja dziejowe w tej formie, w jakiej działa ona u nas na umysły jest bardzo złym przygotowaniem dziejowo-biologicznym do zwycięskiej walki na dzisiejszym poziomie. Polska historia rozwinęła się – jak stwierdza – na gruzach polskiej woli. Szlachecka Rzeczypospolita była bankructwem rozumu, odstępstwem od twardej woli ekonomicznej  i politycznej. Po upadku Rzeczypospolitej mamy do czynienia ze stanem rzeczy tragiczniej skomplikowanym. Tradycja czynnego polskiego patriotyzmu zrosła się znowu z formami dziejowego czynu, który polegał na  męczeństwie, bohaterskim spalaniu się, nie zaś na konstruowaniu i wznoszeniu. Stąd istnieje straszliwa rozbieżność  między metodami myśli i działania, prowadzącymi do trwałych wyników w świecie dziejów, a formami myślenia wzruszeniowego wiążącego nas z narodową tradycją.

Brzozowski w sposób uporczywy kwestionował, jak to widać choćby z przytoczonych tutaj cytatów, sposób kultywowania polskiej tradycji. Krytycznie odnosił się do polskiego inteligenta mentalnie pozostającego poza ciągiem przemian jakie formowały bieżący i nadchodzący świat. Oczekiwał nowego klimatu, bo tylko taki mógł według jego analiz ułatwić podniesienie sprawy polskiej na poziom gwarantujący sukces a następnie umocnienie jej wśród ówczesnych  sił, państw, narodów i tendencji cywilizacyjnych. Jego filozofia pracy narzucała ostry krytycyzm, który widać w cytowanych tu wypowiedziach. Związany był z ruchem socjalistycznym chociaż i we współczesnej  mu endecji widział pewne zalety. Doceniał jej niektóre aspekty zakładając jednak, że będzie ona realizować program odpowiadający interesom mieszczaństwa i inteligencji co też później miało miejsce.  Jego bohaterem był mityczny raczej robotnik  przyszłości, gdyż współczesny, jak oceniał po latach Adam Doboszyński, tylko w swojej części posiadał wykształconą polską świadomość narodową. Zgodnie z wizją Brzozowskiego miałby on być wykonawcą a nawet architektem w procesie walki z przyrodą i wiązania jej żywiołów w celu zbudowania materialnych podstaw owej  siły, o której tak często pisał i o której zaistnienie apelował. 

Wspomniane tu interesy mieszczaństwa uwidaczniały się jaskrawo w dobie wielkiego kryzysu gospodarczego lat 1929-1933 (35) i później w myśli gospodarczej młodej endecji. Około dwadziestu lat po śmierci autora Legendy funkcjonował tam inny sposób myślenia o gospodarstwie i rozwoju cywilizacyjno-społecznym Polski niż ten, który on propagował, oparty na innym sposobie myślenia i innych ideałach kulturowych. Jak pisał Ojkonomos – anonimowy publicysta z Myśli Narodowej, to właśnie sposób ten, a nie nacjonalizm stał się przyczyną wielkiego ilościowego rozwoju Stronnictwa Narodowego, które w końcu lat trzydziestych ubiegłego wieku osiągnęło liczbę ponad dwustu tysięcy członków regularnie płacących składki. Nie licząc powstałego w 1937 r. OZN-u, do którego przynależność często nie była wynikiem autentycznego wyboru zapisujących się, Stronnictwo Narodowe stało się największą partią w kraju. 

Głównym heroldem gospodarczego programu młodych SN-u stał się wspomniany wyżej Adam Doboszyński  autor książki Gospodarka narodowa,  która w latach trzydziestych ubiegłego wieku uzyskała dużą popularność. Wydawano ją trzykrotnie w roku 1934, 1936 i 1937, zaś czwarte wydanie zostało już zapowiedziane w Myśli Narodowej na listopad 1939r. 

Co reprezentował autor Gospodarki narodowej  i jakim wartościom hołdował w swojej książce? Co reprezentowały środowiska podobne do tego,  z którego sam się wywodził i jakie to miało znaczenie dla idei budowania owej siły, której tak uporczywie w wielu swoich tekstach domagał się Brzozowski? Odpowiadając na to pytanie trzeba wziąć pod uwagę fakt, że Doboszyński reprezentował zupełnie inny świat wartości niż autor Legendy. Aby uwypuklić tę kwestię zatrzymamy się jeszcze na chwilę przy wczesnej endecji i myśli wczesnego Dmowskiego. Również i u niego widać wyraźnie docenianie istnienia i potrzeby owej ekonomiczno-biologicznej siły narodu artykułowanej tak mocno w Legendzie i innych pismach Brzozowskiego. W latach pisania Myśli nowoczesnego Polaka ich autor przedstawia się jako krytyk ówczesnego  polskiego inteligenta, którego uznawał za kontynuatora wielu kulturowych cech szlachetczyzny. Równocześnie pisze o wytwarzaniu się wśród Polaków nowych postaw mających sprzyjać intensyfikacji rozwoju gospodarczego i uczestnictwie w procesach  zainicjowanych w Polsce przez obcy kapitał. Wg. Dmowskiego ten typ ludzki pod względem politycznym nie przedstawia (…) przeważnie żadnej wartości, bo wyciągnięty na widownię, przez warunki, nie mające nic bezpośrednio wspólnego z polityką, pozostał ślepym na sprawy w jej zakres bezpośrednio wchodzące, a zresztą jako początkujący w walce ekonomicznej, zbyt zaprzątnięty jest myślami o niej (…) zresztą zbyt jest materialistyczny, ażeby był zdolny do poświeceń, których polityka (…) wymaga.  Autor Myśli wyraża dalej nadzieję, iż ten wyłaniający się polski homo economicus zdominuje z biegiem lat świadomość narodową, a wchodząc w obręb zagadnień politycznych, przeniesie do niej zespól reguł rządzących jego działaniem i wartościowaniem. Nastąpi wówczas jak sądził Dmowski stan pożądany , gdyż zbyt idealistycznie nastawiona poszlachecka   inteligencja i również zapłodnione jej duchem mieszczaństwo  nie reprezentują cech koniecznych do skutecznej walki o byt. Wtedy społeczeństwo zrozumie – konkludował lider endecji – że naród tak jak jednostka sam przede wszystkim swą przyszłość urabia (…) że zginie, jeśli będzie czekał sprawiedliwości. Dziś jeszcze – pisał dalej – przeważający wpływ na (…) polityczne zachowanie się społeczeństwa mają sfery, które  i w życiu prywatnym przechowują tradycję narodowej bierności, sfery ziemiańskie i inteligenckie.

Na tle powyższych konstatacji Dmowskiego wypowiadanych w Myślach nowoczesnego Polaka wydanych na samym początku XX wieku odnośne poglądy Brzozowskiego są tym bardziej przekonywujące. Tworzy on pewien mit rzuca hasła  ale nie widać u niego konkretnego programu. 

Sumując z jednej strony wypowiedzi Dmowskiego i rożnych publicystów narodowych  z lat międzywojennych a z drugiej socjologów zajmujących się problematyką polskiej inteligencji oraz polskiego charakteru narodowego otrzymujemy obraz specyficznego dualizmu. Sprawy związane z polskim patriotyzmem zlewają się w jedną całość z kulturowymi właściwościami gospodarczo biernie nastawionych warstw inteligenckich natomiast dynamika w działalności gospodarczej z grupami nowobogackich zajmujących stanowiska egoistyczne i apolityczne tzn. na ogół obojętne w stosunku do treści tegoż patriotyzmu. 

W roku 1932, Zdzisław Stahl reprezentant warstwy inteligenckiej i działacz narodowy, później związany ze Związkiem Młodych Narodowców, z rozbrajającą szczerością komunikował czytelnikom pisząc: tradycyjne odwieczne pojęcia, właściwe naszej cywilizacji stawiały zawsze gospodarcze sprawy, obowiązki i funkcje najniżej w społecznej hierarchii. 

Z biegiem lat Dmowski zbliżył się do takich zapatrywań, które uprzednio traktował krytycznie. W latach funkcjonowania Obozu Wielkiej Polski widział już na jednym biegunie przewodnie siły kierujące i rozwijające gospodarcze trendy rozwojowe na świecie, a więc i wielki kapitał, który w Polsce był przeważnie pochodzenia obcego, a na drugim altruistycznie i religijnie nastawiony polski etos narodowy będący odwrotnością postaw zmaterializowanych. Tak więc nacjonalizm polski, który reprezentował obóz narodowy został skojarzony z wieloma aspektami polskiego życia, które właśnie chciał z niego wyrugować Brzozowski. Dlatego pisał z ironią na stronach Legendy  o Polsce zdzieciniałej oraz zalecał wysprzedaż starych zabawek.  Taka sugestia mogła lekko wyjść spod pióra działającego w pewnej izolacji intelektualisty, jakim był właśnie Brzozowski, ale czynny udział w polityce i kwestia odbioru społecznego wygłaszanych poglądów narzucała już inne reguły zachowań. W gospodarczych poglądach Dmowskiego dużą rolę odegrał także wielki kryzys gospodarczy lat 1929-1932 (35), który wielu wydawał się być zwiastunem załamania się systemu kapitalistycznego. Wielu też myślało, jak to ujmował Wojciech Wasiutyński, iż kapitalizm się kończy tylko nie wiadomo co po kapitalizmie.  Tendencję taką wzmacniał typ narracji, powiązanej z religią, który piętnował  tzw. materializowanie się społeczeństw  oraz nawoływał do idealizmu, co jest wyraźnie widoczne w szerokiej publicystyce obozu narodowego tego czasu. 

Bardzo charakterystyczny jest też sposób wartościowania  postaw ludzkich przedstawiony w książce jednego z historyków tego czasu Karola Górskiego pt. Wychowanie personalistyczne.  Ta dość popularna pozycja była także wspominana na stronach endeckich periodyków. W rozdziale Wychowanie gospodarcze zachęcała do wyraźnego preferowania minimalizmu w dziedzinie materialnej zaś jako najbardziej wartościowy wskazywała stan kontemplacji. Podsuwaną tam czytelnikom inspirację trzeba uznać za próbę unikania wszelkiej dynamiki i lekceważenia wszelkich dynamicznych tendencji rozwojowych, które są niezbędne do utrzymania się na powierzchni w świecie pełnym konfliktów i zmagań.

Najbardziej jaskrawym przykładem zbliżonych postaw stała się głośna w latach trzydziestych XX wieku książka Adama Doboszyńskiego pt. Gospodarka narodowa powstała w klimacie panującej w obozie narodowym negacji liberalizmu, jako filozofii,  i jako modelu gospodarczego.  Natomiast dotychczasowa myśl ekonomisty prof. Romana Rybarskiego bazująca właśnie na założeniach liberalizmu w tej dziedzinie działalności ludzkiej była marginalizowana, pozostając zasadniczo w opozycji do oczekiwań młodych narodowców które, jak wspomniano już wyżej były wyrazem tęsknot i dążeń polskich warstw średnich. Reprezentował je w sposób konsekwentny właśnie Adam Doboszyński i jego książka Gospodarka narodowa pełna wyrazów antypatii w stosunku do współczesnego, panującego w krajach rozwiniętych, modelu gospodarczego oraz klimatu kulturowego. Propagował zahamowanie pogoni za zyskiem i nawrót do zdrowej koncepcji życia oraz głęboką niechęć w stosunku do mechanizacji gospodarki stającej się czynnikiem kształtującym życie społeczeństw. Autor Gospodarki narodowej wprost nawołuje do zwalczania obrotów maszyny gospodarczej  i zmniejszenia obecnej dynamiki społecznej. Sugeruje, iż ma miejsce nadmierny rozwój handlu i przemysłu. Ówczesna Polska (rok 1934) jest wg niego w wystarczającym stopniu zindustrializowana. O jego ideologii gospodarczej wymownie świadczy propagowany obraz struktury zawodowej. Społeczeństwo jest zdrowe – pisze – gdy trzech rolników patrzy na palce jednemu człowiekowi zajętemu w handlu  czy w przemyśle. Jego nadmierna żądza zysku rozbije się zawsze o < tępy> opór (…) tamtych trzech. Uczulenie na punkcie tzw. żądzy zysku jest wyraźną oznaką podporządkowania przez Doboszyńskiego pragmatyki życia gospodarczego względom światopoglądowym i kulturowym. Zwiastuje z jednej strony niechęć do kapitalizmu monopolistycznego, nie tylko jako konkretnych sił i grup nacisku, których interesy oczywiście w dużym stopniu nie pokrywały się z interesami państwa polskiego, ale także jako pewnego typu kultury. Jest oznaką tradycyjnych, krytykowanych wcześniej przez Dmowskiego, choćby w Myślach nowoczesnego Polaka, cech polskiej inteligencji, dostrzeganych również przez socjologów w ciągu całego XX wieku. Tzw. Religia postępu mająca oznaczać sumę warunków, w których rozwija się gospodarka jest traktowana na kartkach książki Doboszyńskiego wrogo i zarazem jako cel nie do osiągnięcia. Można nawet powiedzieć, że autor ten odmawia sensu wysiłkom które by były podejmowane w tym kierunku. Ocenia je nawet jako czynnik osłabiający społeczeństwo polskie. Takie stanowisko jest oznaką ucieczkowego charakteru filozofii kultury i cywilizacji wyznawanej przez pokolenie młodych  obozu narodowego. Jego przedstawiciel i bożyszcze tychże młodych, jak nazwał Doboszyńskiego historyk endecji J.J. Terej, uważał natomiast, że w wyścigu XX wieku, w biegu ku nowym formom i nowym ideałom mamy wszelkie dane na to, by przyjść wśród pierwszych. Wypowiadając taki pogląd prawdopodobnie myślał o znanej już wówczas i modnej w Polsce idei nowego średniowiecza przedstawionej w książce o takim właśnie tytule przez prawosławnego filozofa rosyjskiego Mikołaja Bierdjajewa. Książka ta została przełożona na język polski właśnie przez jednego z młodych działaczy narodowych. 

Średniowieczny system gospodarczy w swoich założeniach przewidywał jako główny cel swoich działań tylko uzyskiwanie środków potrzebnych do utrzymywania jednostki i jej rodziny na poziomie stanu, do którego należeli.  Produkcja miała się więc stosować do konsumpcji, a zysk dla samego zysku z moralnego punktu widzenia  był potępiany. Ten typ dążności człowieka zasadniczo przekraczał granice wyznaczane przez ideał ówczesnego życia. Według socjologa Wernera Sombarta najistotniejsza różnica pomiędzy ustrojem  gospodarczym średniowiecza a czasów mu współczesnych polegała na tym, iż człowiek średniowieczny dążył do zaspakajania swoich potrzeb gdy epoka kapitalizmu preferowała już dążenia do sukcesu materialnego czyli zysku.

Doboszyński propagował tezy zmierzające do wywłaszczenia wielkiego kapitału i uwłaszczenia mas co powinno stanowić wg niego naczelny postulat godziwej organizacji społeczeństwa. Proces ten miałaby wg niego ułatwić śmierć techniczna  większości istniejących w Polsce fabryk co nastąpiłoby w ciągu najbliższych 20 – 30 lat.  Ich miejsce powinna by zająć sieć drobnych i średnich warsztatów co stanowiło pociągającą wizję szczególnie dla drobnomieszczaństwa. 

O ile drobnomieszczaństwo  czy mieszczaństwo w ogóle stanowiło  klasę pozytywnie ocenianą w obozie narodowym to proletariat był traktowany z niechęcią lub nawet wrogo. Doboszyński nazywał skupienia tej klasy społecznej wrzodami. Wymowny jest więc tytuł jednej z politycznych broszur wyszłych spod pióra narodowca Wojciecha Zaleskiego, który brzmi Polska bez proletariatu. Klasa ta była traktowana jako dogodna, a nawet niezbędna gleba dla rozwoju komunizmu, który traktowano jako główne zagrożenie. Autor Gospodarki narodowej krytykował też poglądy rożnych gospodarczych szkół  chrześcijańskich, które nie zalecały dekoncentracji produkcji proponując natomiast akcjonariat, nie mający na celu zmodyfikowanie procesu produkcji, a jedynie inny bardziej sprawiedliwy podział dochodów. Akcjonariat nie nadawał gospodarce cech adynamicznych  sprzecznych z postulatami szybkiego rozwoju  i budowania potęgi materialnej narodów i państw, które by miały wychodzić ze stadium ubóstwa i niedorozwoju. Biorąc pod uwagę  nienowoczesną gospodarczą mentalność polskiej inteligencji, ziemiaństwa i dużej części warstw ludowych  nie można nie zauważać, że  że przed liberalny model gospodarczy  oczywiście w jakimś stopniu przystosowany do współczesności  musiał bardziej odpowiadać większości społeczeństwa polskiego niż kapitalizm stanowiący element decydujący o rozwoju krajów Europy zachodniej i Ameryki północnej.

W ramach koncepcji Doboszyńskiego doszło do swoistej interpretacji propozycji ze strony katolicyzmu społecznego i ogłoszonej w roku 1931 encykliki Quadragesimo anno. Papież  wypowiadając się w niej na temat współczesnego ustroju społeczno-gospodarczego zaznaczał, iż nie można go jako takiego potępiać. Wstrzymuje się więc przed jednoznaczną negacją pracy najemnej oraz rozdziału kapitału i pracy, jak też i zasadniczych form organizacyjno-społecznych charakterystycznych dla rozwiniętych państw zachodu. Natomiast Doboszyński demonstruje na kartkach swojej książki kategoryczną niechęć do ówczesnej techniki i uosabiających ją wielkich  zakładów wytwórczych. Tymczasem wymieniona wyżej encyklika jak i większość teoretyków katolicyzmu społecznego wydaje się przyjmować jako punkt wyjścia dla swoich wskazań istniejącą rzeczywistość gospodarczą. Doboszyński zaś chciałby wyeliminować cały typ kultury organicznie powiązany z industrializmem. W swojej teorii gospodarki narodowej powołuje się znacznie częściej

na Św. Tomasza z Akwinu niż na encykliki społeczne. Jak wynika z powyższych uwag była to pewna konieczność gdyż ówczesne encykliki jak i katolicyzm społeczny  mimo że wykluczały indywidualizm oraz kolektywizm to jednak nie negowały sensu samego postępu materialnego.

W celu podkreślenia tradycjonalistycznych i anty progresywnych cech gospodarczych koncepcji Doboszyńskiego trzeba podkreślić jeszcze raz niezmiernie istotny w polskich warunkach problem, jakim są dla każdej prawidłowo funkcjonującej gospodarki perspektywy rozbudowy. Ideolog ten przechodząc gładko do porządku dziennego nad ogromnym technicznym zacofaniem międzywojennej Polski zagrożonej i wtłoczonej  pomiędzy dwa imperializmy niemiecki i sowiecki jawi się jako wróg maszynizmu i nadmiernej – co podkreślał, dynamiki gospodarczej. Takie poglądy dyskwalifikują proponowany przez niego model gospodarstwa narodowego oraz będący jego współczynnikiem typ mentalności ludzkiej, adynamicznej i niezdolnej do wyłonienia z siebie sił psychicznych niezbędnych do budowania siły, o której pisał Stanisław Brzozowski. Współczesny Doboszyńskiemu Jan Stachniuk, także deklarujący się jako nacjonalista oraz autor wydanej w roku 1935 paralelnej w stosunku do Gospodarki narodowej książki pt. Heroiczna wspólnota narodu -kapitalizm epoki imperializmu a Polska, która również zawierała propozycję całościowego modelu gospodarczego, bardzo krytycznie oceniał ideę zastąpienia przemysłu drobnymi warsztatami. Pisał tam : powrót całego narodu do kołowrotka i warsztatu szewskiego nic nie rozwiązuje, a zamyka drogi rozwoju narodu. Usuniecie grozy przeludnienia przez likwidacje postępu technicznego świadczy o niemałej krótkowzroczności i zasadniczym wstręcie do przebudowy społecznej. Natomiast w obrębie młodej generacji obozu narodowego projekt Doboszyńskiego uznano za  sformułowanie zasad gospodarki narodowej lub np. doskonale skonstruowany program. Nie brakło jednak i akcentów krytyki. Jedni publicyści zarzucali  Doboszyńskiemu brak znajomości ekonomii a nawet i tomizmu, akceptując jednak podstawowe cele do jakich chciał doprowadzić. Inni natomiast ostro krytykowali go odrzucając opinie traktujące jego koncepcję jako pozytywny program gospodarczy. Do tych ostatnich należał Antoni Malatyński, który  w specjalnej broszurze pt. Święty Tomasz z Akwinu a obóz narodowy podjął krytykę Gospodarki narodowej. Działacz ten i publicysta początkowo był członkiem Obozu Wielkiej Polski, natomiast później, w r. 1934 próbował stworzyć odrębną organizację polityczną o nazwie Nowy Ruch Narodowy. Jednak powstała w ten sposób grupa nie odnosząc oczekiwanego sukcesu po dwóch miesiącach zgłosiła akces do Związku Młodych Narodowców. Malatyński zarzucał Doboszyńskiemu, że jego książka ognia krytyki jako całkowity i konsekwentny program gospodarczy nie wytrzymuje. Co prawda poświęca wiele miejsca kwestii sprawiedliwości społecznej ale nie podaje projektu rozwiązania podstawowych palących potrzeb społecznych i gospodarczych Polski. Malatyński za problem główny uważał stan ubóstwa, bezrobocie i przeludnienie wsi. Wg. niego Doboszyński nie zajmował się tymi zagadnieniami co było powodem, iż Gospodarka narodowa  nie może być uważana za pozytywny program gospodarczy. Malatyński domagał się podjęcia wysiłków celem pomnożenia bogactwa kraju a uznawanie w obozie narodowym książki Doboszyńskiego za dzieło programowe miało być wg  niego dowodem całkowitego bankructwa wielkiego ongiś obozu.

W swoich rozważaniach Malatyński operował także takimi pojęciami jak katolicyzm bierny i katolicyzm czynny. Katolicyzm czynny – pisał  – myśli co w imię Chrystusa trzeba zrobić, katolicyzm zaś bierny – czego nie należy robić. Katolicyzm czynny wysuwa na pierwszy plan walkę ze złem możliwym do usunięcia. Katolicyzm bierny rezygnuje wobec zła nieuniknionego (…). katolicyzm czynny dąży do jeszcze większego ujarzmienia przyrody i uzyskania nowych dóbr gospodarczych. Swój wywód kończył konkluzją: jesteśmy niestety krajem katolicyzmu biernego.

W broszurze Święty Tomasz z Akwinu a obóz narodowy krytykował także przypisywanie przez Doboszyńskiego doktrynie ekonomicznej tego świętego  wielkiego znaczenia w interpretowaniu stosunków dwudziestowiecznych. Powodem miał być fakt, iż doktryna ta została sformułowana  w innej epoce, a świętość jej autora nie może być argumentem  za jej bieżącą przydatnością w  zakresie spraw gospodarczych. Malatyński zaprzeczał też wartość będącej wówczas w obiegu wśród młodych narodowców idei nowego średniowiecza i apelował o tworzenie nowego życia. 

Tu warto wspomnieć, że był on także autorem  wydanej w r.  1933 książki pt. Niemcy pod znakiem Hitlera (od Wejmaru do Potsdamu), która trafnie oceniała rozpoczynający wówczas rządy w Niemczech ruch hitlerowski.  Pozycję tę należy uznać za bardzo realistyczny głos przestrzegający przed nadciągającą burzą. 

Działalność ideowo-polityczna Malatyńskiego nie odniosła w porównaniu z Doboszyńskim większych sukcesów. Reprezentowane przez niego poglądy nie rozpowszechniły się wśród ówczesnych wyznawców idei narodowej. Z interesami i mentalnością polskich warstw  średnich daleko bardziej pokrywała się gospodarcza myśl Doboszyńskiego mimo, że z punktu widzenia interesu ogólnonarodowego i państwowego była ona zejściem na manowce. Jej funkcjonowanie w świadomości dużej części społeczeństwa polskiego w latach trzydziestych ubiegłego wieku było wyjątkowo szkodliwe. Ani jej konkretne wskazania zmian, ani ogólny duch pozbawiony ładunku nieodzownej dynamiki nie mogły prowadzić do celu, jakim było dalsze utrzymanie istnienia państwa polskiego na mapie Europy.

Całkiem inne stanowisko zajmował kwalifikowany do grupy tzw. starych ekonomista prof. Roman Rybarski. Był on zwolennikiem liberalnych metod gospodarowania chociaż w sferze światopoglądowej pozostawał na pozycjach katolickich. Jego stosunek do poglądów gospodarczych polityków i teoretyków pokroju Doboszyńskiego był zdecydowanie krytyczny czego wyraz dawał w swoich dość licznych książkach i innych pracach. Jako główny cel działalności gospodarczej uznawał wzmożoną kapitalizację i wzrost bogactwa narodowego. Z ironią więc pisał: Niektórzy ludzie hołdują romantyzmowi ubóstwa. Patrzą z pogardą na współczesną technikę, na tempo, w jakim idą naprzód inne narody. Wydaje im się, że możemy urządzić się u siebie tak, jak nam się żywnie podoba,  że możemy odwrócić się od współczesnego  industrializmu, a kultywować spokojnie polską biedę, która chroni nas od materializmu życiowego i od rujnującej nerwy współczesnej cywilizacji (…). Nie możemy dążyć do stabilizacji biedy, kultywować bardziej pierwotnych narzędzi życia gospodarczego.

Tymi słowy prof. Rybarski dezawuował istotne właściwości filozofii kultury, która przyświecała politykom pokroju Doboszyńskiego. Co prawda akceptował on małe warsztaty produkcyjne, ale nie w roli podstawowego typu jednostek gospodarczych, jak chcieli młodzi obozu narodowego, lecz jako wyraz konieczności w trudnej sytuacji gospodarczej kraju , w którym podaż rąk do pracy przewyższał znacznie podaż kapitału  i dostępność urządzeń  technicznych. W takich warunkach łatwiej jest tworzyć jednostki produkcyjne o charakterze mniej kapitałochłonnym neutralizujące poprzez samo swoje istnienie bezrobocie. Rybarski krytykował także ospałą cywilizację ziemiańską, której właściwości ukazują się tak wyraźnie w gospodarczej myśli wielu przedstawicieli młodych. W miejsce skrajnie doktrynerskich, a zarazem rustykalnych wizji przyszłej polskiej gospodarki, jakie roztaczał Doboszyński, wielokrotnie podnosił w swoich książkach  z drugiej polowy lat trzydziestych ubiegłego wieku konieczność istnienie w Polsce wielkiego przemysłu wytwarzającego także nowe kapitały. Przestrzegał przed niedocenianiem czynnika ekonomicznego w życiu w przeciwieństwie do większości innych, przeważnie młodych przedstawicieli własnego obozu politycznego, którzy w obawie przed tzw. materializacją  mentalności społecznej upatrywali w lekceważeniu problematyki gospodarczej, a szczególnie zagadnień mechanizacji, gwarancji zachowania wartości zagrożonych według ich mniemania przez cywilizację industrialną i tworzone przez nią warunki. Rybarski podkreślał również niejednokrotnie w omawianym okresie znaczenie wadliwości polskiej psychiki gospodarczej stojącej na przeszkodzie koniecznej kapitalizacji. W tym względzie różnił się także od młodych swego obozu , którzy na ogół odrzucali wszelką krytykę polskiego charakteru narodowego. Byli oni skłonni dostosowywać nowe koncepcje, a wśród nich także i gospodarcze do istniejącej mentalności społeczeństwa polskiego, w zasadzie uznając ją za godną pochwały i dalszej kultywacji. Rybarski występował także przeciwko katastroficznym poglądom głoszącym załamanie się gospodarki państw wysoko rozwiniętych, których prekursorem w obrębie polskiego nacjonalizmu był sam Dmowski, a zwolennikami inspirowani przez niego teoretycy i działacze polskiego obozu narodowego. W 1939 roku pisał: nie ma podstaw do tego by przewidywać za nieunikniony szybki upadek gospodarczy świata, czy też specjalnie upadek gospodarczy Europy.  Za główne zadanie gospodarcze  w przeciwieństwie do Dmowskiego, uważał zagadnienie pomnożenia bogactwa. Zasadniczo negatywnie odnosił się do modnej, jak stwierdzał, wśród młodych własnego obozu oraz innych katolików tezy o upadku kapitalizmu. Negatywną postawę zajmował także  w stosunku do wszystkich koncepcji korporacjonizmu.  Uważał bowiem, że o ile w swych treściach będą one pokrywać się z nazwą, to staną się czynnikiem osłabiającym państwo. Negował przydatność korporacjonizmu dla nacjonalizmu polskiego, a kultywowane w obozie narodowym koncepcje gruntownej przebudowy ustroju społecznego zaliczał do niezbyt dojrzałych. Jego koncepcje gospodarcze chociaż dopatrywały się pozytywów w zalecanej przez encykliki polityce gospodarczej mającej umożliwiać robotnikom zdobywanie drobnej własności, czy w popieraniu małych warsztatów  w zależności od okresowej koniunktury, miały charakter liberalny i różniły się gruntownie od reprezentowanych przez młodych z Adamem Doboszyńskim na czele.

Rybarski ograniczał swoją argumentację do aspektów, które zasadniczo mieściły się w ramach pojęć ekonomicznych. Nie próbował stworzyć jakiejś teorii dotyczącej cywilizacji czy kultury  jak to czynili niektórzy inni publicyści i pisarze polityczni. Swój pogląd na polską psychikę gospodarczą wyraził w rozdziale o takim właśnie tytule zamieszczonym w książce Idee przewodnie gospodarstwa Polski. Tam nie odwoływał się do rożnych poglądów filozoficznych ani nie uwzględniał roli czynnika religijnego co czynili tacy uczeni jak np. Max Weber albo angielski badacz problematyki charakteru narodowego Ernest Barker. Polską psychikę gospodarczą  uznawał za wytwór specyficznej sytuacji społeczno-gospodarczej jaka występowała w Polsce we wczesnej nowożytności. Podkreślał, że droga rozwojowa naszego kraju przebiegała zupełnie inaczej niż to miało miejsce na rozwiniętych połaciach Europy zachodniej, gdzie wytworzył się merkantylizm, miejska burżuazja oraz wczesny kapitalizm. Prowadziło to do osłabienia ustroju feudalno-rolniczego i spadku znaczenia związanych z nim warstw społecznych. W Polsce, jak argumentował Rybarski nie było merkantylizmu i słabo rozwijały się miasta. Również i kultywowane jako podstawowa gałąź gospodarcza rolnictwo nie odznaczało się postępem. W drugiej połowie XVII wieku zaczęło ono upadać co miało spowodować ogólne obniżenie kultury materialnej. Wg. przekonania Rybarskiego magnaci kumulowali bogactwo, ale nie na drodze zabiegów gospodarczych tylko wpływów politycznych (urzędy). Wynikiem tej ewolucji  – pisał relacjonowany tu ekonomista     raczej  tego zastoju, był brak polskiego mieszczaństwa. I dlatego naszej psychice nie dostaje właściwości, które wniosło mieszczaństwo, zajmujące się przemysłem i handlem do kultury innych narodów. Jego typ działalności  wyrabiał takie właściwości jak oszczędność i dynamikę w działaniu. Natomiast praca na roli zależy od przypadku czyli urodzaju oraz stosunków gospodarczych na świecie na co szlachcic dostawca zbóż nie miał już żadnego wpływu. Był więc uzależniony od czynników zewnętrznych. Taka sytuacja nie sprzyjała rozwojowi racjonalnej psychiki gospodarczej, a raczej fatalizmowi i postawom biernym.

Rybarski zauważał także istnienie w polskiej psychice pewnych uprzedzeń na niekorzyść działalności gospodarczej. Demonstrował to właśnie Doboszyński wyrażając się z niemałym wstrętem np. o pogoni za zyskiem i wg takich kryteriów wartościując jako pozytywnych zbożnych rolników przeciwstawianych mało pozytywnym ludziom uprawiającym handel czy przemysł. Rybarski natomiast rekapitulując swoje wywody stwierdzał kategorycznie: gruntowne przeobrażenie tej psychiki ( polskiej B.G.) jest jednym z głównych zadań współczesnego pokolenia.

Pokolenie młodych, których idolem był właśnie Adam Doboszyński nie chciało tego zrozumieć. Jego mentalność gospodarcza była anachroniczna i bardzo szkodliwa. Wzmacniał ją także interes drobnomieszczaństwa, co zauważał wspomniany wyżej Ojkonomos oraz potrzeby liczenia się z opinią publiczną, która w swoich masach oczekiwała własnych warsztatów, przedsiębiorstw, sklepików czy choćby straganów itd., a nie wielkich planów rozbudowy potencjału materialnego całego państwa  co przynajmniej w pierwszym etapie musiałoby pociągać za sobą różne nawet dotkliwe obciążenia i trudności bytowe. Poza tym, o czym nie można zapominać, proletariat nieodłączny współczynnik industrializmu, był przecież najczęściej traktowany przez ludzi prawicy jeśli już nie z pogardą to z dużą niechęcią. Polska bez proletariatu była więc dla nich samoistnym celem, a likwidacja tej klasy społecznej i zamiana jej na drobnych posiadaczy już sama w sobie stanowiła zaletę. 

Zupełnie odmienne poglądy gospodarcze w porównaniu z Adamem Doboszyńskim i wtórującym mu pokoleniem młodych obozu narodowego zademonstrował Jan Stachniuk, także autor paralelnej książki w stosunku do Gospodarki narodowej zatytułowanej Heroiczna  wspólnota narodu-kapitalizm epoki imperializmu a Polska. Została ona wydana w roku następnym po książce Doboszyńskiego również proponując przyszłościową wizję gospodarstwa narodowego.

Stachniuk przejął bardzo wiele sugestii z myśli Stanisława Brzozowskiego. Jednak o ile ten ostatni – jak pisano już wyżej – nie stworzył  żadnego zwartego społeczno-gospodarczego systemu, to autor Heroicznej wspólnoty narodu stał się  twórcą doktryny,  której typ często bywa określana mianem prawdy totalnej. Z czasem przekroczył ramy myśli gospodarczej tworząc własny nowy światopogląd, który nazwał kulturalizmem. Jak można sądzić obok Brzozowskiego bardzo duży wpływ na jego sposób myślenia o mechanizmach rządzących rozwojem gospodarki miała także teoria Maxa Webera przedstawiona w książce tego uczonego pt. Etyka protestancka a duch kapitalizmu. Wskazuje ona na wielką rolę tejże etyki w procesie wyłonienia się systemu kapitalistycznego. Sugeruje, iż katolicyzm nie dostarczał podobnych inspiracji rozwojowych. Książka Webera pojawia się dość często, szczególnie w przypisach głównej pozycji Stachniuka, Dzieje bez dziejów – teoria wewnętrznego rozwoju Polski (1939). 

Jak można się domyślać również i gospodarcza mentalność charakteryzująca młodych oraz ich anty industrialne koncepcje gospodarcze zasugerowały Stachniukowi potrzebę szukania innych dróg mających, jak sądził daleko bardziej skutecznie wyprowadzić Polskę ze stanu niżu gospodarczego. Szukając uzasadnień dla swojej nowatorskiej przecież myśli przyjął za punkt wyjścia, iż główną właściwością odróżniającą człowieka od innych istot żyjących jest jego zdolność do twórczości, a co za tym idzie twórczość jest czynnikiem najważniejszym i określa istotę człowieczeństwa. Stachniuk nie przywiązywał większej wagi w przeciwieństwie do Rybarskiego do znaczenia funkcji różnych warstw społecznych w rozwoju cywilizacyjnym. Ponadto apoteozując bardzo mocno twórczość (stosował tu wymyślony przez siebie neologizm  tworzycielstwo) potępiał zbytnie przywiązywanie wagi do samego życia, które nazywał kultem nagiej egzystencji. Wg. niego takiemu stanowi umysłu towarzyszyło lekceważenie działania, które nazywał wzgardą dzieła. Ten ostatni zwrot miał oznaczać dystans człowieka w stosunku do możliwych dokonań i zwracanie się ku swemu wnętrzu. Podobną filozofię sugerował wspomniany wyżej prof. Karol  Górski w swoim Wychowaniu personalistycznym. Dla Stachniuka liczyła się skuteczność, a miarą człowieka miało być dzieło czyli jego sprawność w procesach tworzenia wysokiego poziomu cywilizacji. W związku z takimi postulatami Stachniukowi i jego grupie marzyła się całkowita przemiana psychologii narodu, która musiałaby być warunkiem powodzenia jego planów wzmożenia dynamizacji gospodarki i dorównania przez Polskę i Polaków społeczeństwom o wysokim poziomie cywilizacji materialnej.  

Naród, jak pisał na kartkach Heroicznej wspólnoty narodu  – musi upodobnić się do oddziału szturmowego, który wprawdzie w swych członkach składowych  – pojedynczych żołnierzach – odczuwa potrzeby konsumpcyjne, jednak te nie są celem istnienia i trwania samego oddziału. Takie sformułowanie może być dla wielu przeraźliwe. Ale to nie może zmienić postaci rzeczy. Zatem dążąc do rozbudowy podstaw narodu, będziemy musieli wkroczyć na jedną z dróg prowadzących do akumulacji mającej nam dać w ręce środki do budowy . Ujednolicenie stopy życiowej, redukcja konsumpcji, standaryzacja potrzeb i rugowanie konsumpcji opartej na podstawach ukształtowanych historycznie, lecz obiektywnie nieuzasadnionych  – oto ogólne kierunki polityki gospodarczej. Możliwa jest ona do pomyślenia tylko w społeczeństwie  ożywionym duchem heroicznego entuzjazmu.  

Jak łatwo jest domyślić się  z powyższego cytatu jego autor przewidywał  przyspieszoną rozbudowę potencjału narodowego połączoną z odpowiednio rozszerzoną władzą państwa, która odgrywałoby rolę czynnika kierowniczego dokonującego także kapitalizacji w celu pozyskania odpowiednich środków. Proces taki charakteryzował by się także dużą uniformizacją społeczeństwa nie tylko na poziomie wyrównanej stopy życiowej ale także i w dziedzinie duchowości. Różnice klasowe tak pod względem konsumpcji jak i stylu życia miałyby z czasem zaniknąć dając w efekcie  społeczeństwo zglajchszaltowane i wyznające jakiś jeden wypracowany w rządzących elitach władzy model kultury. Zapowiadała to wydana drukiem dopiero w r. 2006 książka Stachniuka pt. Droga rewolucji kulturowej w Polsce – studium rekonstrukcji psychiki narodowej. Zarówno indywidualizm jak i personalizm byłyby traktowane jako postawy zbędne, a nawet wrogie bo podkreślające odrębność i prawa jednostek ludzkich. W projekcie Stachniuka chodziło przecież o monolityczną zwartość społeczeństwa, natomiast jednostkowe odrębności mogłyby stanowić tylko czynnik destrukcyjny w stosunku do narodowego kolektywu.  

Środowisko Stachniuka chociaż negatywnie nastawione do  młodej generacji obozu narodowego jednak przejawiało spore zrozumienie dla wczesnej tzw. pozytywistycznej endecji. W jego kręgu przypominano rożne pozycje Zygmunta Balickiego jak i Myśli nowoczesnego Polaka Romana Dmowskiego. Uważano tam też, że ideologia endecji z przełomu XIX i XX wieku znacznie lepiej odzwierciedlała  postulaty polskiego nacjonalizmu niż młodzi z lat międzywojennych.

Krąg Jana Stachniuka nazywany w ostatnich latach II Rzeczypospolitej  także grupą Zadrugi od nazwy wydawanego wówczas miesięcznika  zatytułowanego: Zadruga – pismo nacjonalistów polskich nie cieszył się popularnością. Kontestując katolicyzm bywał też traktowany jako grupa neopogańska. Starał się bowiem wyprowadzać cenione przez siebie pierwiastki kultury z hipotetycznej przeszłości przedchrześcijańskich Słowian nie przyjmując do swego zasobu ideowego wartości tzw. cywilizacji łacińskiej, które traktowano z atencją szczególnie wśród tzw. młodych obozu narodowego. Kwestia ta, jak można chyba sądzić nie miała tam jednak podstawowego znaczenia. Problemem nr jeden dla Stachniuka i jego towarzyszy zawsze było budowanie potencjału narodu jako nieodzownego czynnika dla jego dalszego trwania. Z punktu widzenia eliminowania niedorozwoju Polski i słabości jej gospodarki Zadruga wnosiła całkiem nowe spojrzenie. Była jakąś próbą swoistej konkretyzacji bardzo ogólnych przecież haseł Brzozowskiego i jego wołania o budowanie siły. Jak pisał Jan Stachniuk w Heroicznej wspólnocie narodu stanowiła stopienie proletariackiej koncepcji organizacji społeczeństwa i form życia gospodarczego z ideałami kultury narodowej oraz była  syntezą materialistycznego i idealistycznego światopoglądu. W doktrynie Stachniuka dominowała wola eliminacji tradycjonalizmu tak z płaszczyzny życia gospodarczego jak i z kultury duchowej i zastąpienie go tzw. kulturalizmem, a więc koncepcją, w której centrum stała walka człowieka z przyrodą i budowanie na tej drodze mocy.

O ile forsowane przez Stachniuka i jego grupę metody dotyczące technik gospodarowania, polityki społecznej oraz struktury władzy państwowej (totalitaryzm), jak się wydaje dzisiaj należą już do przeszłości to sam dynamizm i pęd do materialnego rozwoju wraz z przebudową mentalności Polaków są zagadnieniami nadal aktualnymi. Wynika to nie tylko z ambicji do osiągania przodujących pozycji na świecie, ale głównie  z niekorzystnych warunków geopolitycznych w jakich nadal znajduje  się Polska wtłoczona między sięgające znowu po dominację w Europie  wysoko rozwinięte gospodarczo Niemcy a Rosję, której agresywne i nie liczące się ze standardami obowiązującymi wśród narodów cywilizowanych oblicze, tak jaskrawo ukazało się znowu światu w ostatnich miesiącach. 

Analizujący  obecną sytuację polityczną Marek Budzisz w swojej najnowszej książce Samotność strategiczna Polski zwraca uwagę na splot zaistniałych zależności. Otóż uważa on, że Rosja widząc w Polsce oparcie dla Ukrainy uzyskuje nowe argumenty do podejmowania  przeciwko naszemu państwu działań agresywnych. Budzisz podkreśla, że niezależnie od tego jak tym razem skończy się wojna na Ukrainie, nawet w wypadku rosyjskiej klęski, można przyjmować, że będzie ona podejmowana i później,  gdyż Kreml nie zrezygnuje z opanowania tego kraju. Polska zaś jako zaplecze Kijowa będzie stale narażona na agresję.  Rozumowanie takie wydaje się całkiem słuszne.  Nasza fatalna sytuacja geopolityczna zapewne będzie przybierać nową postać ale w istocie rzeczy się nie zmieni. Wymaga ona  dużych wysiłków, odpowiedniego ducha i szybkiego rozwoju bazy materialnej bo ona decyduje o możliwości skutecznego przeciwstawiania się agresorowi i skupieniu wokół siebie mniejszych państw regionu. Bez niej na pewno nie udadzą się wysuwane  na razie nieśmiało przez niektórych analityków, takich jak choćby Budzisz, wizje scementowania Europy środkowo-wschodniej, a więc terenów wchodzących jeszcze w pierwszej połowie XVII w w skład Rzeczypospolitej. Rustykalna mentalność i moralizatorska niechęć do tzw. materializowania się rozmaitych Doboszyńskich czy Górskich to są te stare zabawki i rupiecie, których pozbycie się zalecał Stanisław Brzozowski. Należy go więc słuchać. Myśl narodowa powinna wychodzić naprzeciw jego przesłaniu gdyż odpowiada ono naszej sytuacji. Sentymentalizm polityczny i zbytnia miękkość są natomiast sprzymierzeńcami zła które tak często niszczyło nasz życie.  Natomiast duży dynamizm na polu gospodarczym, lepsza niż dotychczas filozofia działania stosowana we wszystkich dziedzinach życia, głębokie poczucie wspólnotowości oraz instynkt walki powinny być jej programem.

———————————————————-

Bibliografia:

E. Barker, Charakter narodowy i kształtujące go czynniki, Warszawa 1933.

B. Grott, Dylematy polskiego nacjonalizmu:powrót do tradycji czy przebudowa narodowego ducha, Warszawa 2015,

Tenże, Zygmunt Balicki ideolog Narodowej Demokracji, Kraków 1995.

Tenże, Religia, cywilizacja, rozwój – wokół idei Jana Stachniuka, Kraków 2003.

Tenże, Adam Doboszyński o ustroju Polski, Warszawa 1996.

A. Malatyński, Święty Tomasz z Akwinu a obóz narodowy, Warszawa 1935.

J. Stachniuk, Droga rewolucji kulturowej w Polsce, Wrocław 2006.

M. Weber, Etyka protestancka a duch kapitalizmu, Lublin 1994.